
Ciekawie jest czytać książkę, której akcję osadzono w naszym rodzinnym mieście, kiedy zna się niemal na wskroś wspomniane ulice, mosty i zakątki. Jeszcze ciekawiej jest przenieść się za jej pośrednictwem w przeszłość swojego miasta i wraz z bohaterami odkrywać jego zakamarki zachowane jeszcze z czasów wojennych, oglądać doskonale znane sobie miejsca, które tutaj przypominają raczej świat z innej, jakże niebezpiecznej rzeczywistości. Szczególnie, że bohaterki tej powieści to postaci autentyczne, mieszkające w Przemyślu za czasów II wojny światowej dziewczęta – Stefania i Helena Podgórskie, które mimo wielu zagrożeń, codziennie przez ponad rok narażały własne życie aby chronić i uchować od zagłady prześladowanych Żydów.
Wstyd się przyznać, ale nigdy nie byłam asem z historii, a losy moi rodzinnych terenów były mi poprzez to dość mało znane. Dlatego wzmianka o Przemyślu zamieszczona na okładce grubej księgi w twardej oprawie, mocno mnie zaskoczyła i skłoniła do zanurzenia się w jej stronicach. Szczerze powiedziawszy, gdyby nie miejsce w którym rozgrywa się akcja, pewnie na książkę wcale bym nie spojrzała. W naszej prywatnej biblioteczce mamy już sporo powieści wojennych dotyczących holocaustu, obozów zagłady i innych okrucieństw wojennych, poprzez co dokładanie kolejnej pozycji z bardzo przeciętną okładką, tym razem kompletnie nieznanej mi autorki, raczej nie miałoby szansy powodzenia. Na szczęście moja mała ojczyzna mnie zaintrygowała, dzięki czemu miałam okazje przenieść się w przeszłość, zobaczyć rodzinne miasto z zupełnie innej perspektywy, odczuć trwogę jaką siała w tamtych strasznych czasach wojna oraz poczuć emocje ludzi, którzy musieli przez to piekło przechodzić. Uważam to za niesamowicie cenne doświadczenie, a książkę niewątpliwie zaliczam do tych, które powinien przeczytać każdy.
Historia sióstr Podgórskich wzbudza wiele uczuć – podziw, wzruszenie, sympatię, wrogość a momentami nawet jawny strach o bohaterów. Wraz ze Stefanią, pieszczotliwie nazywaną Fusią, czytelnik te emocje rzeczywiście odczuwa. Mimo dość prostego języka, autorka doskonale buduje atmosferę niepewności i lęku, towarzyszących bohaterom niemal każdego dnia i każdej nocy – czy to w momencie przemykania Fusi do getta pod obluzowaną kratą, czy też wtedy kiedy trzynastka „niedozwolonych” lokatorów strychu kamienicy, za których to ukrywanie grozi dziewczętom kara śmierci, musi wstrzymać oddech podczas wizyty niespodziewanych gości. Atmosfera opustoszałego, wojennego Przemyśla oraz losy nieszczęśliwie stworzonego tu getta dla ludności żydowskiej skłaniają do refleksji i zadumy a także dają współczesnemu czytelnikowi odczuć gorzki smak wojny.
Co ciekawe, kamienica na Tatarskiej 3, w której Stefania wraz z Heleną ukrywały trzynaścioro Żydów do niedawna była w stanie kompletnej ruiny, strasząc pustką i rozbitymi oknami. W pewnym momencie jej wartość rynkowa wynosiła zaledwie 60 tysięcy złotych. Dziś, po wielu latach, w końcu została wyremontowana. Podobno w niedalekiej przyszłości ma tam powstać pamiątkowe muzeum. Uważam, że powinno i to koniecznie.
Cieszę się, że autorka książki – Sharon Cameron – postanowiła opowiedzieć tę historię szerszemu gronu publiczności i rozsławić historię bohaterskich sióstr Podgórskich również poza granice Przemyśla. Prawdziwości i realizmu całej historii jeszcze bardziej dodaje fakt, że autorka odbyła podróż do Polski, w towarzystwie lokalnych przewodników zwiedzała Przemyśl, spacerowała ulicami którymi kilkadziesiąt lat wcześniej dreptała wspólnie z młodszą siostrą bohaterska Fusia. Zdjęcia z tejże wyprawy możemy zobaczyć na instagramie autorki (@sharoncameronbooks).

