
Sieć relacji oplata nasze życie, spajając je i uzależniając od siebie jak misternie zaplanowany system neuronów. Podejmując działanie, mową czy akcją, w jakiś sposób wpłyniesz na osobę na drugim końcu połączenia. Ta osoba, pod twoim wpływem (choćby wydawało jej się, że idea pochodzi od niej) następnie wpłynie na kolejną osobę. Niczym efekt motyla, najmniejsze drganie energii wprawia w nieustanny ruch cały świat. Tak wygląda życie, nieprzerwana gonitwa na bieżni kosmosu.
Perfekcyjny Świat Miwako Sumidy to słodko-gorzka opowieść o takich właśnie relacjach, których główną osią może wydawać się tytułowa bohaterka, aczkolwiek jeśli przejrzeć przez pierwszą warstwę historii, spostrzeżemy, że kobieta oddziałuje na przyjaciół, ale oni na nią również w podobnym stopniu. Pierwsze strony opowieści wywołują trzęsienie ziemi, jak dobry thriller Hitchcocka. Młoda studentka – Miwako – popełnia samobójstwo, choć nikt z jej bliskich nie rozumie tej makabrycznej decyzji, próbując odnaleźć się w nowej rzeczywistości, dudniącej echem samotności.
Autorka podzieliła fabułę na trzy części, każda z nich patrzy na świat Miwako oczami innego bohatera: Ryuseiego – nieszczęśliwie w niej zakochanego, Chio – najlepszej przyjaciółki, i Fumi – siostry Ryuseiego, która zatrudnia Miwako i nie zważając na jej nieco szorstki w obyciu charakter, nawiązuje kolejną nić przyjaźni. Przed nami otwiera się nie całkiem perfekcyjny świat Sumidy, gdzie wszyscy coś ukrywają – tajemnice pieczołowicie skrywane przed światłem dnia.
Podobnie jak w Rashomonie Akiry Kurosawy, każdy protagonista inaczej interpretuje daną sytuację. Tutaj jednak przyjaciele nie rozwiązują zagadki kryminalnej, a skupiają się na obrazach osoby darzącej uczuciem, przeżywają jej śmierć, odcinając nić więzi, udając, że jej nie ma lub zdając się na osobę trzecią, by przecięła ją za nich. Wszystkie próby są nieskuteczne, a nici niezrywalne, nawet jeśli przekroczyły bramy zaświatów.
Clarissa Goenawan subtelnie wyłania myśli bohaterów, owiane wątpliwościami, wyrzutami sumienia, rozpaczą i chęcią powrotu do utraconej przeszłości, chwytając się wspomnień efemerycznego szczęścia. Łabędzi śpiew za utraconym stworzył nić relacji również ze mną, przyciągając do siebie i owijając moją duszę. I choć nieco zbyt bajkowe, zbyt ocierające o realizm magiczny zakończenie (zakrawające o fantastykę) nieco ostudziło moje emocje, tak Perfekcyjny Świat Miwako Sumidy na długo znajdzie miejsce w moim prywatnym świecie.
Recenzja pojawiła się pierwotnie na stronie Kultura na co dzień