
Keanu Reeves jest dobrze znany rodzimej publiczności. Zasłynął w takich hitach jak Speed, Dracula i oczywiście kultowy Matrix, a ostatnimi czasy bardziej rozpoznawalny jako asasyn, mistrz gun-fu* John Wick. Fiksacja na jego punkcie osiągnęła apogeum, kiedy na konferencji CD Projekt RED świat dowiedział się, że stał się częścią gry Cyberpunk 2077. To wtedy wypowiedział magiczne słowa „You’re breathtaking!” zaskarbiając sobie serca nowej rzeszy fanów. Niewielu jednak zdaje sobie sprawę, że Keanu prezentuje antytezę hollywoodzkiego celebryty. Czy pierwsza w Polsce książka ocierająca się o jego biografię oddaje jego przyziemny charakter?
Nie, absolutnie nie. Nie będę owijał w bawełnę i spowalniał czasu jak w Matrixie. Najgorszy tytuł jaki dany było mi przeczytać w tym roku. To książka skierowana do młodszego odbiorcy, wręcz dziecięcego, zakrawającego o sympatyka Bravo Girl. Larissa Zageris i Kitty Curran wcielają się w popiskujące w pierwszym rzędzie groupies, wymachujące transparenty z serduszkami i tekstami „Wyjdź za mnie, Keanuuu!”, infantylnie biorąc pod lupę arcyciekawą i nienachalną sylwetkę kultowego aktora.
W roli głównej to niesmaczna i ciężkostrawna mieszanka między młodzieńczą fantazją a próbą wyłuskania solidnego artykułu na temat ulubionego aktora. Choć same autorki przyznają, że nigdy nie rozmawiały z Reevesem, gdzieniegdzie faktycznie udaje im się liznąć po powierzchni nieco poważniejszej strony biografii, wgłębiając się w metodologię aktorstwa i ciekawą, zróżnicowaną wachlarzem postaci filmografię. Niestety, to za mało. Memiczna część książeczki przytłacza, nuży, często odpycha. Tekstu tu niewiele, objętość też skromna (niewiele ponad dwieście stron), ale ilość pustosłowia hamuje przepływ narracji. Widząc takie teksty, było mi po prostu nie w smak:
„KEANU REEVES TO GLOBALNE OCIEPLENIE W LUDZKIEJ POSTACI: Bo to gorący towar.”
„LOL, Zły Keanu. LOL”.
Śmieszył mnie również impertynencki i moralizatorski ton w niektórych rozdziałach, kiedy „biografki” pouczają o rasizmie i seksizmie, by zaraz wrócić na tor „całuśnych (sic!) filmów” z Reevesem i bezsensownych porównań Johna Wicka z… Holly Golightly. This is NOT breathtaking! Ale prawdziwy festiwal żenady wylewający się z pomiędzy stron zaczyna się kiedy zostajemy uraczeni fanfikami i musicalami wymyślonymi przez pisarki, a osiąga szczytowy punkt dochodząc do psychotestu „KTÓRYM KEANU-JOHNEM TY JESTEŚ?”. Takie podejście mocno mnie zdziwiło, bo przecież Keanu lata celebryty-ciacha już dawno ma za sobą, a de facto nie był nigdy postrzegany jako bożyszcze nastolatek! Autorki przecież też dawno wyrosły z wieku nastoletniego, skąd zatem to (nie boję się tego napisać) dziadowskie podejście?
Myślałem, że pochodzę zbyt krytycznie, ale konsensus społeczności literackiej utwierdził mnie, że doprawdy mam do czynienia z chałturą. Wystarczy spojrzeć na oceny na portalu lubimyczytać.pl. Keanu Reeves zasługuje na coś lepszego, niż zlepek tanich, nic nie wnoszących do naszego życia pseudo-luzackich zlepek farmazonów.
A fani lepiej spożytkują czas poświęcając pięć minut na poniższy filmik odzwierciedlający charakter aktora, niźli tracić pieniądze i nerwy na powyższą abominację pseudobiograficzną.
* Termin łączący kung-fu z manipulacją bronią palną.