
Trzeba dużego samozaparcia, żeby zacząć biegać. Żelaznej woli, pewności siebie i wiary w przekraczanie własnych, czasem nawet niezbadanych jeszcze barier ciała, ale przede wszystkim umysłu. Nie wyobrażam sobie większego poczucia satysfakcji niż z wygranej w boju z własnym cieniem. Myślę, że po to właśnie między innymi tutaj jesteśmy, by stawać się z dnia na dzień lepszą wersją samych siebie. By sięgać coraz wyżej gwiazdom i oderwać się od roli zgorzkniałego oracza jałowej ziemi niespełnionych ambicji. Bieganie to po prostu jeden z wielu oręży do walki z tym cieniem.
Czy książka o bieganiu może być ciekawa? Czy może fascynować i przykuć uwagę na dłuższy czas? Ósmy Kontynent pokazuje, że każda historia obrana w ludzkie emocje jest piękną karmą dla naszej duszy i wyobraźni. Choć tytuł ten jest cokolwiek nietypowy. Mariusz Szeib pozostawia technikalia sportu za sobą i skupia się na swojej pasji dzieląc się nią, jak każdy kto przepełniony jest szczęściem i posiada go w nadmiarze, że aż grzechem byłoby pozostawić go tylko dla siebie. To na poły historia biograficzna, przeplatana elementami podróżniczymi malująca obraz piękna świata rozwarstwionego na siedem kontynentów, od Wysp Wielkanocnych, przez Omsk na Syberii, kończąc na Nowym Jorku. Autor opisuje swoje zmagania z maratonami i marzeniu zakończenia każdego z nich na siedmiu kontynentach. Tytułowy ósmy kontynent to przestrzeń możliwości i euforii, wolna od uprzedzeń i dostępna dla każdego z nas. Stanowi oś całego motywu przewodniego o poszukiwaniu sensu istnienia. To nie frazes, tylko prosty mechanizm – jeśli nie wychodzimy z siebie i nie pokonujemy oporu, by spełniać marzenia i dążyć do spełnienia, czy tak naprawdę nie umyka nam coś w istocie bardzo ważnego?
Mariusz Szeib ma wiele ciekawych przemyśleń na temat otaczających go scen codziennego życia. Porywa swoim piórem i zaprasza do kameralnego świata człowieka niezłomnego. Traktuje o pomocy bliźnim, ostrzega przed chciwością, pokazuje jak ruszyć z miejsca i zacząć działać. Nie sądziłem, że książką maratończyka wciągnie mnie na długie godziny i lekko „rozczaruje” krótką objętością, zważywszy, że ostatnie sto z trzystu pięćdziesięciu stron, poświęconych zostało kilku znamienitym gościom (jak Leszek Balcerowicz czy Jerzy Skarżyński) opisującym swoje stosunki do biegania, maratonów i sportu jako takiego. Czekam na kolejne publikacje.
Jestem dość sceptycznie nastawiony do tytułów typu self-publishing, więc muszę nadmienić, iż Ósmy Kontynent został przygotowany z pieczołowitym zaangażowaniem i dużym profesjonalizmem. Odpowiednia gramatura i jakość papieru, niemęcząca wzrok czcionka i elegancki, nienachalny design, kilkadziesiąt kolorowych zdjęć oraz wysoka jakość tego co najważniejsze, czyli tekstu, w żadnym stopniu nie ustępuje publikacjom tradycyjnych wydawnictw. A to, że część pieniędzy ze sprzedaży książki zostanie przeznaczona na cel charytatywny Freedom Charity Run 2021 (w połowie na pomoc dla dzieci z porażeniem mózgowym z Ośrodka Ortopedyczno-Rehabilitacyjnego szpitala Klinicznego im. W. Degi w Poznaniu) pokazuje gdzie leży serce autora. Czy trzeba czegoś więcej?
Mój cień jest długi i ciemny, ciągnie się za mną dotrzymując mi kroku w każdej chwili. Tańcujemy w maratonie, którego finisz majaczy na końcu żywota. Odpuszczę i dam się wyprzedzić, czy będę biegł z wysiłkiem do mety, ale z satysfakcją wymalowaną na twarzy? Takie pytanie powinniśmy zadawać sobie każdego ranka.
Za książkę serdecznie dziękujemy wydawnictwu BookEdit.