„Szalona miłość. Chcę takiego jak Putin” – jak skutecznie rozkochać w sobie miliony

Szalona Miłość. Chcę takiego jak Putin. Reportaże z Rosji. Barbara Włodarczyk

Mówi się, że Rosja to stan umysłu. I trzeba sprawiedliwie przyznać, że coś w tym jest… A reportaże Barbary Włodarczyk z tego wielkiego, nieokrzesanego i bardzo dumnego państwa mogą to jedynie potwierdzić.

Wbrew pozorom Szalona miłość (…) to nie pean na cześć Putina, choć z pewnością prezydent Rosji jest tutaj głównym, wielce hołubionym przez swych rodaków bohaterem. Reportaż stanowi przede wszystkim obraz współczesnej Rosji i próbę analizy pewnych społecznych przekonań. Autorka stara się odpowiedzieć na nurtujące resztę świata pytania: dlaczego Rosjanie pokładają tak wielkie nadzieję w swym władcy, jakie są podwaliny tak wielkiej, narodowej dumy i olbrzymiej niechęci do Ameryki, skąd fenomen Putina wśród mieszkańców nawet najdalszych i najbiedniejszych części kraju. Książka przybliża czytelnikowi nie tylko obraz rosyjskiego społeczeństwa, ale przede wszystkim wizerunek jego wodza.

Autorka robi to w sposób lekki, żartobliwy, z nutą ironii i dużą dozą fenomenalnego humoru. Momentami można odnieść wrażenie, że tytułowy bohater to całkiem sympatyczny gość, a miłość jego popleczników nie jest bezpodstawna i ślepa. Bo jakżeby inaczej, skoro nad owym wizerunkiem działa sztab specjalistów, a większość wszelkich wystąpień publicznych to swoista reżyserka? To wrażenie jest jednak złudne i ulatnia się, kiedy dochodzimy do tematów poważnych i kontrowersyjnych, jak chociażby konflikt na wschodzie Ukrainy i kwestia aneksji Krymu. Żywym przerażeniem napawają z kolei działania kremlowskiej propagandy, bezkrytyczna wiara Rosjan we wszelkie decyzje swego wodza oraz cichuteńkie, ledwie słyszalne podżeganie do „świętej wojny” pod przykrywką narodowej pieśni. Aż dziw bierze, jak wiele można wpoić ludziom napawając ich przeświadczeniem o sile i wielkości, oraz jak wielką moc manipulacji ma propaganda.

W mojej opinii ogromnym atutem Szalonej miłości (…) jest jej lekki, tu i ówdzie przeplatany dowcipem język oraz ograniczenie polityki sensu stricte do minimum. Barbara Włodarczyk nie stroni od żartów i lekkiego sarkazmu. Portrety ludzi, z którymi rozmawia są dość wyraziste i dobrze oddają charakter bohaterów. Smaku lekturze dodają wątki niebezpośrednio związane z osobą Putina, a prezentujące raczej obraz Rosji jako całości, jak chociażby rozdział dotyczący mumii Lenina czy ten o stosunkach rosyjsko-chińskich i tym jak wygląda codzienność w Błagowieszczeńsku, rosyjskim mieście oddzielonym od chińskiego Heihe zaledwie rzeką (jako urozmaicenie: ciekawe porównanie tego jak wyglądały one kiedyś, a jak wyglądają dzisiaj znajdziecie poniżej).

Szalona miłość. Chcę takiego jak Putin wciąga (aczkolwiek ja takiego jak Putin nie chcę, i na szczęście nie mam 😉). Rosja zaprezentowana w książce nie tylko dziwi, ale i fascynuje. Podczas lektury nabrałam ochoty na podróż do federacji i przekonaniu się jak to naprawdę jest z tą putinowską miłością. Na pewno sięgnę po inne reportaże dziennikarki z tego pełnego sprzeczności kraju.

Białowieszczańsk i Heihe
Błagowieszczeńsk – Heihe: wczoraj i dziś

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s