
Głód. Na co dzień częstokroć używamy zwrotu „jestem głodny/głodna”, ale czy autentycznie wiemy czym jest prawdziwy głód? Czy umiemy nazwać uczucie jakie towarzyszy puchnącemu jak balon brzuchowi? Czy potrafimy wyłapać moment kiedy świadomość zostaje zasnuta przez zimną apatię niszczącą resztki ludzkich odruchów i przywiązania do ziemi śmiertelników? Czy byliście kiedyś tak przemożnie głodni, że z niezdrowym apetytem zapatrywaliście się na matkę lub ojca smakując w wyobraźni ich mięso? Czy doprawdy doznaliście kiedyś stanu, w którym z beznamiętnym wyrachowaniem potrafilibyście odebrać swojemu dziecku pokarm, aby to zmarło i stało się dla was kolejnym posiłkiem? Prawda jest taka, że o głodzie – większość z nas – nie wie nic.
Ukraińska Socjalistyczna Republika Radziecka, lata dwudzieste ubiegłego wieku. Macki marksistowskiego reżimu Lenina i Stalina powoli rozpościerają swoją potęgę. Ukraińska tożsamość narodowa wciąż ma problemy, by utkać wymierną niezłomność patriotyzmu. Komunistyczna Partia Ukrainy walczy o to, by jak najbardziej oddalić się od Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich i postawić na ukrainizację oznaczającą reformy w szkolnictwie, ustandaryzowanie języka ukraińskiego i propagowanie literatury ukraińskiej. A to już nie jest zgodne z linią reżimowców, gdyż towarzysz ukraiński – widziany okiem bolszewików – to chłop podrzędny i niedouczony, a język ukraiński to dialekt wieśniaków i biedniaków.
Aby ostudzić zapały proukraińskie, partyjniacy wykuwają obraz kułaka – bogatego chłopa, który reprezentuje obraz kapitalistycznego zepsucia. Bogatego nie znaczy majętnego. Czasem wystarczyło posiadać kawałek pola i dwie krowy, by zostać oklejonym nieprzychylną etykietką kułactwa. Następnie zaczęła się szeroko zakrojona kolektywizacja i tworzenie kołchozów. Chłopi zostali pozbawieni swojej ojcowizny, każdy pracował na garnuszku państwa i dla państwa. Wprowadzono pięcioletni plan rozwoju gospodarki narodowej, który miał wielokrotnie pomnożyć bogactwo socjalizmu i udowodnić całemu światu „siłę i prawdę” komunizmu. Niestety, życie bardzo szybko zweryfikowało „pięciolatkę”, która okazała się nieumiejętnie uknutą i niebezpieczną propagandą Kremla.
Dla Stalina zboże stało się pieniądzem. Im więcej zboża – tym lepiej dla czerwonej polityki. A takie podejście oznaczało całe „nic” dla chłopów na bardzo żyznych ziemiach Ukrainy, często pozbawianych własnego jedzenia, byle wyrobić niemożliwą do zrealizowania normę. Prawdziwa, choć sztucznie wykreowana klęska nastąpiła między 1932 a 1933 rokiem, gdy ludzie z głodu zaczęli masowo żegnać się z życiem. Ludobójstwo doprowadziło do makabrycznych scen i patologicznych praktyk. Stalin, w swoim zacietrzewieniu względem Ukraińców dociskał jeszcze bardziej głodujących. Zostały utworzone czarne listy z całymi wsiami, które nie osiągały planowanych założeń. Mieszkańcy poszczególnych miejscowości posiadali lokalne paszporty, które nie pozwalały opuścić granicy zamieszkania, nie mówiąc już o całkowitym opuszczeniu kraju. Policja polityczna OGPU wychwytywała „wywrotowców” i skazywała na zesłanie do gułagów. Czasem już samo posiadanie rodziny zagranicą wiązało się z podejrzeniem o antysystemową postawę, wszak bliscy mogli wysłać paczkę z prowiantem i zachwiać ekosystem kolektywizacji. Sąsiedzi (sami skuszeni nagrodą w postaci żywności) donosili na sąsiadów, którzy pokątnie przyrządzali resztki skrytego jedzenia. Człowiek stał się człowiekowi wilkiem. Dziś liczbę ofiar Wielkiego Głodu – Hołodmoru – szacuje się na około cztery i pół miliona.
Nastał czas pożogi i czystej dehumanizacji, niewysłowiony głód ogarnął naszych wschodnich sąsiadów i odmienił ich w apokaliptyczne zmory stąpające po jałowej ziemi. Hołodomor pokazał jak w dość nietrudny sposób zachwiać ludzką naturą i zniszczyć ducha świadomości, by brat obrócił się przeciwko bratu i zatracił w czeluściach nieprzeniknionej nocy czarnej melancholii. Osłabienie kwashiorkorem, liczne przypadki kanibalizmu, znieczulica względem śmierci, objawy psychozy, trup ścielący się gęsto na ulicach, kilometrowe kolejki za chlebem. To nie są obrazy, które chcemy oglądać, to nie jest część historii świata, do której chcemy się przyznawać. A Ile przecież Ukraińcy musieli się jeszcze nacierpieć, by w końcu prawda ujrzała światło dzienne, ile musieli znieść, by ciągnąć za sobą ciężar przeszłości, o której aparat bezpieki zabronił wspominać przez całe dekady. Ich głód fizyczny przeobraził się w głód prawdy i sprawiedliwości.
Anne Applebaum stała się niejako ambasadorem Ukraińców i w rzetelny, nieraz wprawiający w mdłości sposób przeprowadza w swojej pracy przez struktury zbrodniczej myśli Stalina i komunizmu jako takiego. To bardzo szczegółowa, napisana z dziennikarskim sznytem i reporterską odpowiedzialnością opowieść o tragedii Ukraińców i prawdziwym obliczu socjalizmu. Narracja być może jest trochę nazbyt zdystansowana, ale poprzez porzucenie liryzmu autorki, sami możemy przeanalizować zaserwowane materiały i wyciągnąć wnioski. Warto sięgnąć po Czerwony Głód, choć to trudna i wymagająca prawda o żniwach komunizmu.
Dobrze jest nie wiedzieć, czym jest głód.