„Dom na wyrębach” – ty i twój strach

Dom na wyrębach Stefan Darda Videograf

Moje Wyręby. Malowniczy pejzaż Roztocza na Lubelszczyźnie i cisza nanizana na nutę żurawiego klangoru. Kraina podmokłych torfowisk i klimatycznych, zdumiewających lasów tętniących własnym, lecz nieco zapomnianym przez świat życiem. Grawitacja okolicy przyciąga mnie z niewysłowioną siłą i tęsknotą zakrzywiając czasoprzestrzeń, bo tu czas płynie wolniej, meandrując i pochłaniając wszelkie troski. W końcu mogę poczuć istotę życia. W oddali pohukuje puszczyk zwyczajny pobudzony do życia srebrną mocą księżyca wysoko zawieszonego na nocnym sklepieniu. Już mam wracać do domu, gdy dźwięk nasila się z subtelną zuchwałością, stając się coraz głośniejszy i bliższy. Grawitacja Wyrębów staje się nagle nie do zniesienia, forsuje i nadkrusza świadomość tworząc pęknięcia, w które zaczyna przedzierać się coś dawno uśpionego i atawistycznego. Kakofonia ptaszyska wydaje się wydobywać tuż zza pleców, ale gdy odwracam głowę – Wyręby milkną. Jestem tylko ja w towarzystwie nieznośnego szumu krwi pompowanej przez napędzone adrenaliną serce. Słyszę świszczący oddech, ale nie mam pewności, czy na pewno jest tylko mój. W oddali, gdzie przed chwilą pokrzykiwał puszczyk, rysuje się jakiś niewyraźny kształt. Kobiecy, choć nie całkiem ludzki. Nie mam wątpliwości – Ona wróciła. Słyszę jak mruczy coś pod nosem i wyobrażam sobie jej wykrzywione w odpychającym uśmiechu lico. Zgniły zapach mięsa wżyna się w nozdrza i robi mi się niedobrze. Mimo napięcia pierwsze co przychodzi mi do głowy to sięgnąć za półlitrówkę czystej i stępić ostry napad paniki. Mogę jednak tylko chwycić w geście nadziei za medalionik na szyi podskórnie wyczuwając, że kolejna noc w Wyrębach może stać się moją ostatnią…

***

Debiut Stefana Dardy to w moim zestawieniu Jego magnum opus. Zakochałem się w tej powieści od samego początku i częstokroć wracam do niej, by znów zanurzyć się w cudownie nastrojowych Wyrębach i na chwilę stać się Markiem Leśniewskim buszującym po Roztoczu. Mistrz polskiego horroru stworzył liryczny świat grozy poprzeplatanej zapierającymi dech w piersiach opisami przyrody, wypełniony żywymi (i tymi troszkę mniej żywymi) kreacjami postaci zapadającymi w pamięci na długie lata. Bezceremonialny i wulgarny Hubert Kosmala, enigmatyczny Antoni Jaszczuk, lojalny Czesław Bogoń. No i oczywiście sama dama wieczoru, królowa nocy i cmentarna pani – strzyga. A strzyga naprawdę napawa lękiem, świadomość jej obecności każdej nocy tuż za granicą światła z trudem trzyma w ryzach resztki równowagi psychicznej.

Darda czerpał garściami z mitologii słowiańskiej, ale jednocześnie stworzył coś zupełnie swojego – mit o Wyrębach. Misternie utkaną historię, do której można wracać raz za razem i odkrywać coś nowego. Klimat książki przenika do świata materialnego i nabiera trójwymiarowych kształtów. Skóra na plecach zaczyna cierpnąć pod wpływem odgłosów puszczyka, ciemność chwyta w klaustrofobicznym uścisku i jedyne źródła światła w domu stają się iluzją bezpieczeństwa, kiedy byle awaria elektryczności może je zaraz unicestwić, porzucając nas na pastwę dwudusznicy. Do ucha szepce pragnienie zapalenia poświęconej świecy chroniącej przed złem i założenia złotego medaliku strzegącego przed dotykiem śmierci. Doskonale zestawione elementy literackiego mise en scène składają się na prawdziwą perłę grozy. Umiejscowienie akcji w połowie lat dziewięćdziesiątych to równie trafna decyzja, bo nie dość, iż ciekawie przybliża niuanse tamtej epoki (jak na przykład „nieoficjalnie płatne” zwolnienia lekarskie), to jeszcze wzmaga poczucie izolacji – mało kto posiada telefony komórkowe, internet nie dotarł jeszcze do kraju, a bohater przeprowadza się do domu pośrodku niczego. Więc decydując się na wizytę w domu na wyrębach zostajesz tylko ty i twój strach.

Zgłębianie psychologii Marka Leśniewskiego to także interesujące studium psychologiczne na temat staczania się po spirali beznadziejności i bezradności. W zasadzie jeśli wyjąć z Domu na wyrębach wątek paranormalny, to autor serwuje nam gorzkosłodką nowelę o człowieku walczącym z depresją. Zaburzenia w relacjach ze znajomymi, ogólna niechlujność, zaniedbanie pracy i zdrowia, niebezpieczny romans z alkoholem i cynizmem. Taki rodzaj defetystycznego protagonisty porywa swoim mrokiem i zaraża melancholią wgryzającą się w podświadomość. I ten swoisty danse macabre przypomina o nieuchronnie zbliżającym się końcu życia każdego z nas.

Stefan Darda już u progu rodzącej się mistrzowskiej kariery stał się wysmakowanym rzemieślnikiem prozy. Kunsztownie manewruje pomiędzy głęboką psychologią bohaterów, intrygującym uzmysławianiem walorów przyrody i wskrzeszaniem słowiańskiej mitologii – upiornej i balansującej na krawędzi prawdopodobieństwa. Wyświetlając kolejne słowa protagonisty na ekranie wyobraźni ma się wrażenie obcowania z prawdziwymi dziennikami, a nie fikcją literacką. To po prostu znamienita literatura sama w sobie.

***

Ale to już wszystko nieważne, bo w oddali znów rozprzestrzenia się pohukiwanie puszczyka, a ogarek zaczyna dogasać. Naprawdę sądzisz, że uda Ci się przeżyć kolejną noc w Wyrębach, u boku strzygi?

2 myśli w temacie “„Dom na wyrębach” – ty i twój strach

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s