„Wojna o szczepionki. Jak doktor Wakefield oszukał świat?” – degrengolada ludzkiej racjonalności

Wojna o szczepionki doktor Wakefield brian Deer Wydawnictwo Poznańskie

Szczepionki to jedno z największych osiągnięć nauki i triumfów medycyny. Praktycznie wyeradykowały takie choroby jak polio i ospę prawdziwą, a wkrótce być może całkowicie odrę i różyczkę. Wakcynologia wyzwoliła nas z wieków ciemnych i wprowadziła w nowoczesność, choć jeszcze przed nami wiele dekad i walki z nowymi szczepami wirusów, choćby trawiącego świat koronawirusa. Jednak na każdy krok wprzód zawsze znajdzie się ktoś, kto usilnie chce wykonać dwa kroki w tył. Takim człowiekiem jest Andrew Wakefield, „lekarz bez pacjentów”, którego identyfikuje się jako ojca chrzestnego ruchu antyszczepionkowego.

Andrew Wakefield stoi za niesławną publikacją w słynnym (i ówcześnie renomowanym) naukowym piśmie The Lancet, w którym łączył szczepionkę MMR (trójskładnikowa szczepionka przeciwko odrze, śwince i różyczce) z rozwojem autyzmu i nieswoistym zapaleniem jelita grubego u dzieci. Jednak liczne śledztwa dowiodły, iż badania, za które odpowiadał Wakefield i jego konfratrzy dopuścili się zwykłego oszustwa, krzywdy badanych dzieci i manipulacji rodzicami, którzy w swoim cierpieniu dawali sterować swoimi przekonaniami i przekierowywali gniew na „big pharmę”, co przysporzyło korzyści majątkowych i (nie)sławy Wakefieldowi. Brian Deer udowodnił na łamach The Sunday Times, iż Wakefield fałszował wyniki, czego skutkiem jest zakaz wykonywania zawodu na terenie Wielkiej Brytanii (a co nie przeszkodziło mu przeniesienia swej „działalności” do Stanów Zjednoczonych i przytulenia się do administracji Donalda Trumpa sygnując swoją twarzą nowy wiek ruchu antyszczepionkowego, któremu przewodniczy do dziś). The Lancet finalnie wycofał niekompetentny artykuł i współczesne publikacje naukowe wykluczają związek rozwoju zaburzeń ze spektrum autyzmu oraz szczepień, ale pisząc po prostu brutalnie i obcesowo – smród pozostał.

Niestety Wojna o szczepionki cierpi na niedobór literacki, językowo jest napisana zbyt sztywnie i mało potoczyście, brakuje jej werwy i przejrzystości, choć niewątpliwie przekazuje ważne i ciekawe wnioski. Autor jednak nie potrafi przekazać w angażujący sposób przytaczanych argumentów i anegdot, skupiając się na ciężkostrawnych definicjach i mglistych, słabo zapadających w pamięć portretach rodziców dzieci badanych przez Wakefielda (np. mama dziecka numer jeden, mama dziecka numer dwa). Nie mogłem również oprzeć się wrażeniu, że Deer nieco za bardzo chełpi się swoim „zwycięstwem” nad Wakefieldem, przez co tytuł nacechowany jest ledwie wyczuwalną wyższością nad jego „przeciwnikiem”, z którym od dawna ma na pieńku.

Niemniej jednak ruchy antyszczepionkowe mają się dzisiaj lepiej, niż kiedykolwiek wcześniej. Internet, który pozwala na szybkie organizowanie i komunikację rożnych ugrupowań między sobą, dodał skrzydła nieciekawym zjawiskom społecznym, takim właśnie jak powyżsi bojownicy własnej prawdy, czy inni płaskoziemcy. Zatrważające jednak jest to, jak w dwudziestym pierwszym wieku nadal trafiają się jednostki i ugrupowania, które stosują retorykę bezdennej głupoty zaślepionej egotyczną żądzą wylewania swojego gniewu. To równie ciekawe jak i niebezpieczne, mogące zebrać (i niestety zbierające) tragiczne pokłosie, czego przykładem jest horrendalna niechęć w stosunku do szczepionki przeciw COVID-19 (prawie 43% polaków wciąż niezaszczepionych drugą dawką). Taka ułuda własnej nieśmiertelności i wiara w niemerytoryczne kryptonauki może doprowadzić do kolejnych niszczycielskich następstw, których oglądać nie chcemy i zaraz możemy obudzić się w świecie, w którym owe grupy zaczną represjonować i kwestionować najprostsze fakty dotyczące higieny osobistej, a za zakrętem czekać nas będzie już tylko powrót do średniowiecza i kąpiel raz w miesiącu.

Zaznaczę twardo, bezlitośnie i bezkompromisowo: naukowcy, profesorowie, wieloletni eksperci w swojej dziedzinie wydają rzeczowe opinie, oparte na BADANIACH, ale licencjaci Ulicznej Szkoły Życia, magistrzy Wyższej Szkoły Jutuberskiej, inżynierowie Politechniki Wyłączania Telewizji i Włączania Myślenia oraz doktorzy Akademii Foliarskiej posiadają nadludzką wiedzę i nadal będą zaszczycać nas swoją wysoko kwalifikowaną i szanowaną „opinią” przyklaskiwani sobie podobnym klakierom. Nie bójmy powiedzieć się STOP takim indywiduom. Wyciągnijmy do nich rękę i spróbujmy zawrócić na ścieżkę prawdziwej oświaty. Parafrazując popularny cytat Edmunda Burke’a, aby bezmyślność zatriumfowała, wystarczy by myślący człowiek niczego nie robił. Nie dopuśćmy do rozrostu i anarchii tej zarazy niedorzeczności, bo zacznie ona pochłaniać coraz więcej mniej wyedukowanych obywateli, przenosząc się na naszych potomnych doprowadzając do kolejnej pauperyzacji intelektualnej.

Koronawirus pokazał nam jak niewyedukowanym, nieprzygotowanym i nieodpowiedzialnym społeczeństwem jesteśmy, skłonnym do porzucenia roztropności na rzecz demagogii guślarzy. Nie potrafimy działać razem, nie tak na prawdę, nie jako kolektyw. Nie zdaliśmy egzaminu z człowieczeństwa i zapoczątkowaliśmy degrengoladę ludzkiej racjonalności. Bardziej cyniczni znów odpowiedzą, że to tylko grypa i codziennie ludzie umierają na inne, bardziej zjadliwe choroby. Być może w niektórych przypadkach to jak najbardziej prawdziwe, ale prawdą również jest to, że następna pandemia (a taka kiedyś również nadejdzie), bardziej destruktywna i bezkompromisowa, zweryfikuje nasze bezwstydne chojractwo. Warto się nad tym pochylić i wyciągnąć wnioski.

Jedna myśl w temacie “„Wojna o szczepionki. Jak doktor Wakefield oszukał świat?” – degrengolada ludzkiej racjonalności

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s