„Radium Girls” – promieniotwórcze remedium na wszystko

radium girls mroczna historia promiennych kobiet ameryki

Lata dwudzieste ubiegłego wieku. Prominentne czasy człowieka wyglądającego za horyzont możliwości, spoglądającego na niesamowitą przyszłość. Przyszłość niosącą obietnicę żywotności, szczęścia i piękna. Fantastyczne pasty do zębów, czekolady nie z tej ziemi i toniki o niemal boskim działaniu*. Nowa seria linii produktów, mających pchnąć stare życie w niepamięć i zapoczątkować wiek bogów. Nastała era cudotwórczego radu.

Tak, moi drodzy, ponad sto lat temu promieniotwórczy i zabójczy rad został okrzyknięty remedium na wszystkie dolegliwości (sic!). Pośrodku tych wydarzeń, na rynku otworzyła się przestrzeń (a jak wiemy natura nie znosi próżni), którą wykorzystały firmy produkujące zegarki świecące w ciemnościach. Na potrzeby cywilne, ale w głównej mierze dla celów militarnych – największe marzenie każdego rekina finansowego. Właściciele zatrudniali dziesiątki kobiet, których szczytem marzeń i prestiżu było zostać jedną ze „świecących kobiet” malujących cyferblaty radową farbą. Już od najmłodszych lat (niekiedy od 15 roku życia) mogły czynić dobro i piękno. Wracając do domu wieczorową porą, niektóre z nich wyróżniały się jak duchy, świecąc jasną zielonkawą poświatą. Czy mogło być coś bardziej przebojowego?

Dobroduszne kobiety przychodziły codziennie do fabryki, by siąść przed swoim stanowiskiem pracy i spędzać czas przy dość żmudnym kolorowaniu cyferblatów zielonkawą farbą. Aby zwiększyć wydajność, pracownice zostały poinstruowane, by co jakiś czas brać do ust namoczone pędzelki, zaostrzając ich końcówki, co przekładało się na dokładniej wykonaną czynność. Wówczas nie miały zielonego pojęcia, że każdy ukończony przez nie zegar był gwoździem do trumny przybliżającym niechybny i boleśnie nieartykułowany koniec. Wypadające zęby, nigdy niegojące się rany jamy ustnej, kruszejące kości żuchwy, a w następstwie anemie, mięsaki, raki i białaczki.

Ta brutalna historia, którą z perspektywy czasu i naszej codziennie poszerzającej się wiedzy, niełatwo uznać za prawdziwą, opowiada o niezłomnych kobietach, które podjęły kilkunastoletnią batalię z zachłannymi, obłudnymi i zimnokrwistymi pracodawcami, do samego końca utrzymującymi, że rad jest absolutnie nieszkodliwy, a dziesiątki odnotowanych przypadków śmierci byłych pracownic to seria niezwiązanych z zatrudnieniem przypadków syfilisu, błonicy, zapalenia płuc itp. To historia triumfu sprawiedliwości, lecz okupiona łzami, krwią i niespełnionymi marzeniami.

*Dla bardziej żądnych ekstremalnych wrażeń, w sklepach dostępne były również… świecące w ciemności radowe prezerwatywy.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s