„Sfora” – zimno, głucho, trup. Czy druga część cyklu o komisarzu Brudnym, mrozi krew w żyłach?

Sfora Przemysław Piotrowski

Urzekająca fantastyczną okładką Sfora autorstwa Przemysława Piotrowskiego to kolejna książka kryminalnego cyklu z komisarzem Brudnym w roli głównej.  Akcja rozgrywa się niedługo po pamiętnych wydarzeniach ze świetnie przyjętego przez czytelników Piętna i rozwiązaniu głośnej sprawy Rzeźnika z Nietkowa. Tym razem protagonista staje przed kolejną zagadką – tajemniczą sprawą bardzo okrutnych i nieludzkich morderstw. Aby podołać zadaniu musi ponownie stawić czoła krzywdzącej przeszłości i jeszcze raz zanurzyć się w horrorze wspomnień z dzieciństwa.

Po lekturze części pierwszej, którą czytałam z wypiekami na twarzy, miałam duże oczekiwania i nadzieje związane z kontynuacją. Czy Sfora im sprostała i zaspokoiła potrzebę dreszczyku? I tak, i nie. Być może to kwestia znajomości bohaterów i stylu powieści, które po krótkim czasie (książkę czytałam bezpośrednio po Piętnie) nie zaskakiwały. W mojej opinii kontynuacja to kawał dobrego kryminału, bardzo fajnie podbitego odrobiną horroru z pogranicza fantasy. Jednak mając porównanie do pierwszej części cyklu, coś mi nie zagrało do końca.

Żałuję nieco, że tożsamość mordercy zostaje obdarta z tajemnicy tak szybko – czytelnik już w połowie opowieści dowiaduje się, kim jest morderca. Problem Brudnego i jego kolegów z policji polega wiec zaledwie na tym, gdzie się ukrywa i jak go znaleźć. Nie ma więc elementu totalnego zaskoczenia, autor tym razem postawił raczej na emocje związane z samym poszukiwaniem i obławą. Emocjonujące, owszem, jednak bez fajerwerków.

Druga rzecz, która nie do końca przypadła mi do gustu, to supermoce głównych postaci. Nie to, żeby Igor albo Julka stali się nagle duetem superbohaterów rodem z filmów Marvela, ale ich niezwykłe umiejętności walki z bólem czy tarzania się w wąskim tunelu z połamanymi żebrami, a następnie walki jak gdyby nigdy nic, zakrawają na ponadludzkie. No i sam Brudny… postać z genialnie zbudowanym charakterem oziębłego gliny, szorstkiego w obyciu mężczyzny ze świetną intuicją, twardego faceta z zasadami, nagle okazuje się tak potwornie naiwna i w tak łatwy sposób daje się wyrolować?! To chyba nie ten sam zimny drań, którego poznaliśmy w Piętnie. I o ile dostrzegam, że w bohaterze zachodzi przemiana, że zaczyna obawiać się swej nagłej otwartości na innych ludzi, tak nie zrozumiem zaufania jakim nieoczekiwanie obdarza jednego z nieprzyjaciół.

Aby pozostać w tej surowej ocenie czepialską do końca, pozwolę sobie zwrócić uwagę na jeszcze jedną sprawę, która nieco mnie zdumiała – kwestię postaci pobocznych. Historie większości z nich pokrótce poznaliśmy w części pierwszej, tutaj są z grubsza i dość pobieżnie przedstawione czytelnikowi, chociaż sądzę, że jeżeli ktoś czyta Sforę jako pierwszą w kolejności, to koniecznie powinien się wstrzymać i mimo wszystko rozpocząć od Piętna – to zmienia odbiór całej historii, gdyż nawiązań do przeszłości oraz akcji z części pierwszej jest tutaj bez liku. To, co nie do końca przekonuje, to również kuriozalne zachowania niektórych z postaci drugoplanowych (np. dziwne lęki pani technik lub gwałtowny zew natury u pani prokurator), nie mających w zasadzie żadnego konkretnego uzasadnienia fabularnego. Być może autor planuje rozwinąć temat w nadchodzącym trzecim tomie cyklu? Poczekamy, zobaczymy 😉.

Mimo wymienionych powyżej mankamentów (podkreślam, że tylko i wyłącznie w mojej ocenie), Sfora to bardzo dobry, wciągający i klimatyczny kryminał. Piotrowski, kreuje świetną, przesyconą grozą atmosferę. Sroga zima, gęsto rosnący las i często ścielący się trup, to doskonała sceneria dla przygód komisarza i jego ferajny. Wisienką na torcie jest w tym aspekcie tytułowa sfora – napawające przerażeniem i niepokojem stado dzikich wilków. W końcu nikt o zdrowych zmysłach nie chciałby przecież zostać pożarty żywcem przez grasujące w ciemnym borze bestie… a może to coś dzikszego i zdecydowanie bardziej nieokiełznanego poluje na ludzi? Musicie się przekonać na własnej okładce 😉.

Tymczasem zaintrygowana, z niecierpliwością, entuzjazmem ale i lekką obawą, czekam na kolejną część – Cheruba.

Jedna myśl w temacie “„Sfora” – zimno, głucho, trup. Czy druga część cyklu o komisarzu Brudnym, mrozi krew w żyłach?

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s